Zaginięcie Ewy Tylman to sprawa, która od nocy z 22 na 23 listopada, wciąż pozostaje nierozwiązana. Wiadomo, że kobieta bawiła się w towarzystwie Adama Z. w pubie Mixtura, zaś później poszła ze swoim kolegą na spacer nad Wartą. Tam ślad po 26-latce się urywa. W związku z zaginięciem Ewy Tylman Adamowi Z. postawiono zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym i umieszczono go w areszcie. Pod koniec maja prokuratura ma podjąć decyzję dotyczącą dalszego aresztu dla mężczyzny. Przypomnijmy, że poszukiwaniami 26-latki zajmują się poznańscy funkcjonariusze, Grupa Specjalna Płetwonurków RP oraz ekipa Krzysztofa Rutkowskiego.
W rozmowie z SE.pl słynny detektyw ujawnił, że we wtorek 24 oraz w środę 25 maja, jego ekipa po raz kolejny podejmie akcję poszukiwawczą nad brzegiem Warty, tzw. ostatnie działania. - Gdyby ciało przy tych temperaturach, gdyby miało zdolność do wypłynięcia, powinno już wypłynąć. Podejmujemy czynności, które będą miały na celu zweryfikownie brzegu. Wykorzystamy do tego ludzi na wodolotniach, którzy będą lecieć 30 metrów nad Wartą. Akcja będzie miała miejsce od mostu św. Rocha w kierunku ujścia rzeki. - powiedział Krzysztof Rutkowski. Jednocześnie podkreślił, że prawdopodobieństwo znalezienia ciała 26-latki jest niewielkie. - Są bardzo małe nadzieje na to, że ciało wypłynie ze względu na to, że mogło zaczepić się pod korzenie - powiedział detektyw.
Krzysztof Rutkowski postanowił także skomentować najnowsze informacje związane związane z ujawnieniem zapisu sonaru, z którego ma wynikać, gdzie znajduje się ciało Ewy Tylman. - Według mnie to była niefortunna konfiguracja dna rzeki przypominająca ciało ludzkie. Gdyby faktycznie to było ciało, to by wypłynęło - powiedział SE.pl słynny detektyw.