Tak w "Gazecie Wyborczej" skomentował umiejętności człuchowskiego jasnowidza rzecznik Sokołowski: "W sprawach tych, które znam, nigdy żaden jasnowidz, w tym pan Krzysztof Jackowski z Człuchowa, nie wniósł żadnych istotnych informacji. To są na ogół stwierdzenia bardzo ogólnikowe. Tereny zielone? W odludnych miejscach na ogół jest jakaś roślinność. Woda? W Polsce zawsze jest blisko do jakieś rzeki, jeziora czy choćby strumienia. Poszukiwany nie żyje? Jest 50 procent szans na trafną odpowiedź."
Jackowski jest oburzony tą wypowiedzią. Przekonuje w "Polsce - Dzienniku Bałtyckim", że jest w stanie przedstawić dokumenty potwierdzające trafność jego wizji, a także oficjalne podziękowania policji w sprawach, w których prawidłowo przewidział miejsca ukrycia zwłok lub pobytu osób zaginionych.
Dodaje, że o jego wizjach powstają nawet prace naukowe. Jedną z nich napisał kiedyś magistrant, który obecnie pracuje... w tej samej komedzie głównej policji w Warszawie, w której zatrudniony jest Mariusz Sokołowski.
Policja generalnie jest sceptyczna wobec wskazań jasnowidzów. Chce jednak dać każdej rodzinie pewność, że robi absolutnie wszystko, by odnaleźć zaginioną osobę. Dlatego funkcjonariusze sprawdzają również informacje podane przez jasnowidzów.
Tymczasem Iwony Wieczorek wciąż nie udało się odnaleźć. Poszukiwania trwają, prowadzi je nie tylko policja, ale też wolontariusze i znajomi dziewczyny.