O tajemniczym zniknięciu Pauliny piszemy od trzech dni. Kobieta ostatni raz widziana była w minioną sobotę o 8 rano na skrzyżowaniu alei Kościuszki i ulicy Zielonej w Łodzi. Z zapisów monitoringu wiadomo, że towarzyszył jej starszy o co najmniej kilkanaście lat mężczyzna. Gdy wieczorem nie wróciła do domu, jej mama zgłosiła zaginięcie.
Od tamtej pory Pauliny szukają policjanci, rodzina oraz znajomi, a łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności, bowiem jak wynika ze wstępnych ustaleń mogła zostać uprowadzona i więziona.
Wykorzystując najnowsze zdobycze techniki śledczy ustalili, że ostatnim miejscem jej pobytu mógł być piętrowy budynek przy ul. Żeromskiego. To około kilometr od miejsca, gdzie zarejestrowały ją kamery monitoringu z tajemniczym mężczyzną.
Jak ustaliliśmy budynek był noclegownią dla pochodzących z Gruzji pracowników, którzy zarabiali na życie na łódzkich budowach. Wśród nich miał być ten sam człowiek, który towarzyszył Paulinie w chwili zaginięcia. Bez problemu poznała go właścicielka pobliskiego salonu kosmetycznego.
- On i jego koledzy mieszkali tu już sporo czasu – mówi.
Niestety wszystko wskazuje na to, że nim policjanci dotarli na miejsce, wszyscy zdążyli się ulotnić.