Zaginięcie Piotra Kijanki to bez wątpienia jedna z najbardziej tajemniczych spraw w 2018 roku. 34-letni krakowianin zaginął w nocy, z 6 na 7 stycznia, gdy wracał z imprezy urodzinowej swej żony. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały go po raz ostatni około godziny 0.30, w rejonie Mostu Kotlarskiego. Tu ślad po Piotrze Kijance się urywa. I choć w akcję poszukiwawczą zaangażowało się kilkudziesięciu funkcjonariuszy, nadal nie udało się odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: co się stało z zaginionym? Rzecznik krakowskiej policji, w rozmowie z Superstacją, przyznał, że dotychczasowe działania policjantów wskazują, że jest mało prawdopodobne, by w Wiśle znajdowało się ciało 34-latka.
- Jest duże prawdopodobnieństwo, że zaginiony nie wpadł do rzeki bądź nie został tam przez kogoś wepchnięty - powiedział Sebastian Gleń. W podobnym tonie wypowiedziają się strażacy.
- Z informacji pochodzących od dowodzącego akcją jest to prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że ciała zaginionego w rzece nie ma. Przeszukaliśmy też linię brzegową oraz wszystkie nieużytki nieopodal - powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego straży pożarnej w Krakowie.
Rysopis zaginionego: wzrost: ok. 170 cm, waga: ok. 78 kg budowa ciała: szczupła, oczy: ciemne, włosy: proste, krótkie, brunet, znaki szczególne: broda, blizna na prawym łokciu. W dniu zaginięcia mężczyzna ubrany był w: koszulkę koloru różowego, brązowe spodnie, ciemnozieloną kurtkę (długą do pasa), jasnobrązowe buty sportowe marki „Timberland”. Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje o zaginionym, proszone są o kontakt z Komendą Miejską Policji w Krakowie: tel. 12 61 51 205, tel. 12 61 52 908 - całodobowy lub 997 - opisuje na swojej stronie internetowej policja.