Kobieta przyleciała do Polski 3 stycznia, aby razem ze swoim mężem, z którym mieszka w Wielkiej Brytanii, załatwić sprawy dotyczące należącej do niej nieruchomości – działki i stojącego na niej domu. Wspólnie z mężem mieli podpisać u notariusza dokumenty, na mocy których właścicielem nieruchomości miałby zostać mąż kobiety. Ostatecznie jednak, ponieważ małżeństwo nie miało stosownych dokumentów, sprawa nie została załatwiona. Grażyna rozmawiała potem przez telefon z siostrą. Mówiła, że planuje nocowanie ze swoim (5-letnim) synem u ojca. Nie pojawiła się tam jednak, a następnego dnia na próżno szukano jej na lotnisku w podkrakowskich Balicach, skąd po południu miała lot do Londynu.
Zniknęła z pieniędzmi
Miała mieć przy sobie 15 tys. funtów, które dostała od męża w zamian za przepisanie mu działki i domu. W tle tragedii pojawiła się choroba nowotworowa Grażyny, jej rzekomy romans z Sardarem, mieszkającym w Londynie Kurdem, który za pomoc w odnalezieniu „przyjaciółki” wyznaczył nagrodę 100 tys. złotych, oraz nagranie, na którym mąż Grażyny grozi jej i domaga się aby sprzedała mu polską nieruchomość. Ślad zaginionej urwał się w domu, z którego miała pójść do ojca.
W tej chwili, po wydobyciu z wody ciała przebywającego w niej od początku stycznia, badane są pobrane z niego wycinki i próbki, pozwalające ostatecznie ustalić przyczynę zgonu młodej matki.
Mąż Grażyny Kuliszewskiej, Czesław, rozpoznał dzisiaj jej ciało. Specjalnie po to przyleciał z synem z Wielkiej Brytanii do Polski.
Identyfikację zwłok potwierdził dzisiaj prokurator Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, jednocześnie informując, że działania, jakie podejmie prokuratura w sprawie śmierci Grażyny K. nie będą ujawniane opinii publicznej.