Tej tragedii można było uniknąć, gdyby chłopiec trafił na oddział wcześniej. Kiedy lekarze zajęli się Kacprem M., jego stał był krytyczny. Chłopiec, który nie widział, nie słyszał i miał padaczkę chorował na przewlekłe zapalenie płuc. Poza tym był tak wychudzony, że cienka warstwa skóry ledwo przykrywała wystające kości.
Przeczytaj koniecznie: Nikola skonała z głodu, bo ojciec się powiesił a matka poszła pić
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze sprawdza, czy Anna M. zagłodziła syna oraz czy urzędnicy i pracownicy pomocy społecznej nie zaniedbali sprawy kobiety samotnie wychowującej siedmioro dzieci. 33-latka nie pracowała, utrzymywała się tylko z alimentów, które płacił na dzieci ojciec trojaczków: Kacpra i jego dwóch braci.
Kobieta nie radziła sobie z wychowywaniem dzieci. Oprócz zmarłego synka na porażenie choruje też 7-letni Maciek. Jest w lepszym stanie, ale również wymaga stałej rehabilitacji. Śledczy ustalili, że Anna M. ostatni raz zabrała chłopców do lekarzy specjalistów dwa lata temu.
Ze wstępnych oględzin zwłok 7-latka wynika, że jego organizm był wyniszczony chorobą. Po tragedii sąd rejonowy w Zgorzelcu odebrał matce prawo do opieki nad pozostałymi dziećmi. Ten sam sąd już w lutym zeszłego roku wysłał do jej domu kuratorkę. Według dyrektora szkoły, do której chodziły starsze dzieci, 33-latka nie radziła sobie z ich wychowaniem. Kurator ponoć nie zauważył, że niedożywiony Kacper potrzebuje pomocy.
Śledczy zdecydują, czy postawić Annie M. zarzut zagłodzenia syna dopiero, gdy otrzymają wyniki sekcji zwłok Kacpra i przeanalizują akta sprawy.
Kto tak naprawdę jest winny śmierci 7-latka?