Gdy z sadu Danuty W. (52 l.) zginął ukochany wilczur Kaja (2 l.), kobieta była pewna, że ktoś go ukradł. - Złodziej przeciął ogrodzenie, zabrał Kaję, jej kolczatkę i smycz - opowiada właścicielka psa. Kobieta długo zachodziła w głowę, jak to możliwe, że groźna Kaja dała się ukraść komuś obcemu.
Sytuacja wyjaśniła się, gdy w ręce policjantów z Kościana wpadł Antoni P. (60 l.). - To u niego odnalazł się mój pies - cieszy się pani Danuta. Antoni P. na komendzie chwalił się, że zwierzę ukradł... ale wcześniej rzucił na nie urok. - Hipnotyzował zwierzęta, by nie hałasowały, ale szczegółów zdradzić nie chciał - powiedział nam podkomisarz Mateusz Marszewski z policji. Za swoje czary złodziej może trafić za kratki nawet na 10 lat. Bo poza psem hipnotyzował też m.in. kury i inny drobiazg domowy.