Krzysztof L. (+40 l.) już nigdy nie poprowadzi tanecznej imprezy. Został wywleczony przed lokal "Nowe Zacisze" na os. Przyjaźń w Jastrzębiu-Zdroju i brutalnie pobity. Tylko dlatego, że nie zagrał piosenki, o którą prosili agresywni goście lokalu. Nieprzytomnego i broczącego krwią mężczyznę zostawiono na ławce przed klubem. Pomoc nadeszła zbyt późno, bo dopiero po kilku godzinach. DJ Linduś, bo pod takim pseudonimem znali go wszyscy, zmarł po kilku dniach w cieszyńskim szpitalu.
Policja z Jastrzębia-Zdroju opublikowała list gończy za domniemanym sprawcą. Jak wygląda Adrian S., mogli przekonać wszyscy, którzy weszli na policyjną stronę w internecie lub przeczytali elektroniczne wydania gazet. Siostra zmarłego apelowała też w internecie, by zgłaszali się do prokuratury świadkowie pobicia. To zadziałało bardzo szybko.
- Podejrzany mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury. Przyszedł razem z mecenasem. Usłyszał zarzut uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym - informuje Magdalena Szust z jastrzębskiej policji.
Adrianowi S. (27 l.) grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Wcześniej zarówno ofiara, jak i sprawca śmiertelnego pobicia się nie znali.
Zobacz: Ukradł luksusowe auto i zamierzał ROZJECHAĆ nim policjanta! Został złapany