Czy kiedykolwiek dowiemy się o czym piloci, pozostali członkowie załogi i ewentualni pasażerowie, którzy wchodzili do kokpitu samolotu rozmawiali tuż przed katastrofą? Upublicznione stenogramy z czarnych skrzynek nie rozwiały wątpliwości. Szumy, zakłócenia, trzaski, niezrozumiałe zwroty - taki zapis rozmów oddali nam Rosjanie.
Przeczytaj koniecznie: "Jak nie wyląduję to mnie zabije". Nowe informacje w sprawie Smoleńska
Cała nadzieja na ustalenie prawdy leży w ekspertach z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy pracują nad dokładniejszą opinią fonoskopijną. Specjaliści utknęli jednak w martwym punkcie. Na drugich już kopiach nagrań z czarnych skrzynek natrafili na buczenie.
Nowe uszkodzenie to wina częstotliwości rosyjskiego prądu. Podczas przegrywania taśm na cyfrowe nośniki powstało zakłócenie. Teoretycznie da się je zlikwidować, ale eksperci muszą poznać dokładną częstotliwość prądu w Moskwie w dniu, w którym kopiowano nagranie z czarnych skrzynek.
- Rejestrator głosu technologicznie jest klasycznym magnetofonem taśmowym. Zniekształcenia i zakłócenia dźwięku, pojawiają się nie tylko podczas zapisu, ale także podczas procesu odczytu. Jednym z często spotykanych zakłóceń bywa tak zwane tętnienie pochodzące z sieci energetycznej – tłumaczy w tvn24 Tomasz Tuchołka, wiceprezes firmy, która skonstruowała i badała polską czarną skrzynkę.
Patrz też: ZOBACZ STENOGRAMY, zapis ostatnich sekund tupolewa: Uderzenia, krzyki ".....rrrrwaaaa!" - koniec zapisu
Rosjanie tak po prostu nie chcą zdradzić częstotliwości prądu w Moskwie. Wobec sąsiedzkiego oporu wojskowi śledczy z Naczelnej Prokurtury Wojskowej musieli złożyć kolejny wniosek o pomoc prawną do rosyjskiej prokuratury.