Wczoraj przed Sądem Rejonowym na Woli ruszył proces kobiety. Marta P. trafiła do gabinetu Adama Sidorowicza kilka lat temu. Chodziło o zwykłą konsultację medyczną. Jednak kobieta zaraz po wizycie zaczęła wysyłać do lekarza czułe wiadomości i przysyłać prezenty.
Przeczytaj koniecznie: Edyta Górniak wyznaje: Jestem zakochana!
- Ignorowałem to. Miarka się jednak przebrała, kiedy przysłała mi do szpitala kubek z napisem "Kocham cię". Traf chciał, że kiedy kurier przyniósł prezent, była u mnie moja narzeczona - wspomina doktor.
- Zadzwoniłem do niej i kategorycznie wyjaśniłem, że nie interesują mnie jej awanse i wtedy zaczął się koszmar - dodaje zdenerwowany.
Zawiedziona niespełnioną miłością kobieta postanowiła zniszczyć chirurga. Zaczęła w Internecie wypisywać, że jest nosicielem wirusa HIV, że molestuje pacjentki albo że wysyła do nich swoje nagie zdjęcia. Wysyłała też do lekarza listy z pogróżkami. W jednym z nich pisała: "Chirurg w kwiecie zawodowego wieku bez palców. Nie przyszyją Ci ich, bo sama wrzucę je do Wisły. I co wtedy zrobisz?".
7 miesięcy temu Marta P. trafiła do aresztu. W środę odbędzie się ostatnia rozprawa w sądzie. To wtedy najprawdopodobniej zapadnie też wyrok w tej sprawie. Za pomówienia, znieważenia i groźby grozi jej do 3 lat więzienia.