Pan Marek cały czas przeklina dzień, w którym poznał Darię - urodziwą dziewczynę o dziwnym błysku w oczach. Zgodził się odwieźć ją do domu po dobroczynnym spotkaniu w kościele. Już wtedy, kiedy siedzieli tylko we dwoje w samochodzie, pan Marek poczuł się bardzo nieswojo. Dziewczyna cały czas wpatrywała się w niego. Odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie dojechał na miejsce i 15-latka wysiadła z auta. Nie przeczuwał, że ta przypadkowa znajomość zamieni jego życie w koszmar.
Bo dziewczyna wmówiła sobie, że kocha do szaleństwa starszego od siebie mężczyznę. Jakimś cudem zdobyła jego numer i zaczęła nękać go telefonami od rana do nocy.
Pan Marek naiwnie wierzył, że zwykła rozmowa załatwi sprawę, że wybije nastolatce z głowy to fatalne zauroczenie. Ale kiedy Daria usłyszała od swojego "ukochanego" stanowcze "nie", wpadła w szał. Tak zaczął się horror, który trwa do dziś. Pełne czułych wyznań miłosnych telefony zamieniły się w okrutne groźby. Ale na nich się nie skończyło. Daria opłaciła dwóch bandziorów, którzy próbowali podpalić mieszkania pana Marka. - Musiałem się z własnego domu wyprowadzić - opowiada ze zgrozą mężczyzna. Drży na samą myśl, że dziewczyna pozna jego nowy adres.
- To jest jakiś koszmar - mówi z przejęciem. Daria po całym Toruniu wymalowuje po ścianach obelżywe rzeczy na jego temat, dzwoni do jego szefa w zakładzie optycznym i grozi spaleniem firmy, jeśli nie zwolni pana Marka z pracy.
A najgorsze jest to, że nikt nie wie, gdzie dziewczyna jest - nastolatka uciekła z domu i szuka jej policja. - Mam nadzieję, że ją złapią - mówi pan Marek.