Zapatrzeni w siebie nie zauważyli nawet, że ich kajak tonie! Łódź nabierała wody w szybkim tempie. Kiedy Grzegorz podniósł alarm, było już zbyt późno. Przerażona Anna wyskoczył z tonącej łodzi. Ukochany starał się ją ratować. Jednak sam zachłysnął się wodą.
Nikt nie słyszał rozpaczliwych wołań o pomoc. Wszyscy weselnicy twardo spali po nocnej zabawie. Dopiero po kilku godzinach zaczęli szukać zaginionej pary. Zaalarmowali policję. Strażacy przez trzy dni przeczesywali jezioro. W końcu na dnie znaleźli trzymających się ciągle za ręce Annę i Grzegorza. W pobliżu kajak. Śledczy sprawdzają teraz, dlaczego zatonął.
Anna i Grzegorz byli kiedyś parą. Ale osiem lat temu ich drogi się rozeszły. On przez jakiś czas pracował w Londynie, poznał inną kobietę. Ona też znalazła sobie partnera. Jednak po pewnym czasie ich nowe związki się rozpadły. Kiedy jechali na wesele wspólnych przyjaciół do Łajsu w okolicach Purdy, oboje byli już wolni.
Serce Anny zabiło mocniej na widok ukochanego z młodości. Grzegorz też nie był obojętny. We wtulonej podczas weselnych tańców parze odżyły wspomnienia. Mieli sobie tyle do powiedzenia. Głośna muzyka i oczy ciekawskich nie sprzyjały jednak rozmowie.
Nic dziwnego, że postanowili poszukać bardziej intymnego zakątka. Wesele odbywało się w ośrodku nad jeziorem. Zakochani wzięli kajak i wypłynęli na wodę. Tu mogli do woli nacieszyć się sobą.