Tłok na stokach, brawura i przecenianie swoich umiejętności – to najczęstsze przyczyny wypadków. Najwięcej interwencji Beskidzka Grupa GOPR odnotowała w lutym. Było ich 776. Wówczas zginął 19-latek z Bielska-Białej. Zamarzł w rejonie Wielkiej Polany w Jaworzu. Stosunkowo spokojnie było w grudniu (180) i w marcu (146). Najwięcej wypadków zdarzyło się na terenie Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego. Nie trudno domyśleć się, że ratownicy najczęściej wzywani byli do narciarzy z urazami kończyn. Tak było w 1482 przypadkach. Bywało, że poszkodowani znajdowali się w stanie zagrożenia życia i 17 razy goprowcy musieli wzywać śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Pomocy udzielano głównie narciarzom (1323) i snowboardzistom (392). Aż lub tylko 75 proc. ratowanych jeździło w kasku – raportuje Szymon Wawrzuta, ratownik zawodowy BG GOPR.
Po zimowym sezonie goprowcy zamierzają zająć się … sobą, konkretnie remontem swoich stacji. Większość z nich remontowana była jeszcze w czasach PRL. Problem w tym, że GOPR nie stać na wyremontowanie stacji z własnych funduszy. Z wielkim trudem udało się pozyskać od prywatnych fundatorów 40 tys. zł. To starczy na rozpoczęcie remontu w stacji ratunkowej na Klimczoku. Za te pieniądze można wyremontować łazienki. Gruntowny remont stacji budowlańcy wycenili na pół miliona złotych. Grupa Beskidzka GOPR jest jedną z siedmiu grup regionalnych Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Działa na obszarze o powierzchni 2160 km kw. – w Beskidzie Śląskim, Żywieckim, Małym i Makowskim. Grupa zrzesza 451 osób, w tym 282 ratowników ochotników, 21 ratowników zawodowych, 50 kandydatów oraz 98 ratowników pozasłużbowych.