- Zakonnice chciały zrobić ze mnie wariatkę, bo byłam niewygodna - opowiada była siostra Karolina. Żeby się bronić, wynajęła detektywa Krzysztofa Rutkowskiego (52 l.). Ten przejrzał zakonne rachunki. - Znalazłem dowody, że zakonnica ma rację, mogło dojść do nadużyć - zdradza detektyw.
Barbara Antończak wstąpiła do zakonu, gdy miała 15 lat. Zajmowała się uczeniem dzieci. Gdy powierzono jej nadzorowanie budowy zakonnego przedszkola w Niepołomicach, odkryła, że to, co zrobiono wcześniej, nie miało pokrycia w fakturach.
- Zamiast nich był tylko... zeszyt z odnotowanymi kwotami - opowiada. Dokończyła jednak budowę przedszkola, przez miesiąc była jego dyrektorem, potem... została odwołana. Wpadła w depresję, poszła do psychologa. Wtedy siostry uznały, że jest chora psychicznie.
Władze Zgromadzenia Sióstr Augustianek twierdzą też, że była osobą niegospodarną, źle rozporządzała finansami i... pokazywała się w stroju cywilnym. - Gdy okaże się, że przy budowie przedszkola doszło do wyłudzenia pieniędzy, będę zmuszony powiadomić prokuraturę - zapowiada Rutkowski.
Zwróciliśmy się do głównej przełożonej zgromadzenia z pytaniami w sprawie siostry Karoliny, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.