SŁUPSK: ZAKOPAŁ matkę pod płotem i przez 10 lat brał jej EMERYTURĘ

2012-12-05 5:00

Kiedy Danielowi K. (61 l.) ze Słupska umarła mama, nie wyprawił jej pogrzebu. Pod osłoną nocy zakopał kobietę pod płotem i brał za nią emeryturę. Przez 10 lat pobrał z ZUS około 80 tys. zł.

Pani Leontyna K. (†86 l.) mieszkała w starym drewnianym domu przy ul. Portowej w Słupsku. Utrzymywała siebie i bezrobotnego syna z 660-złotowej emerytury.

Daniel właściwie nigdy nie miał stałej pracy. Matka zawsze miała z nim problemy. W latach 70. ubiegłego wieku zabił kolegę, za co 25 lat siedział w więzieniu. Po wyjściu na wolność nie umiał ułożyć sobie życia. Dalej mieszkał z matką. W 2002 roku staruszka zmarła. Wtedy wyrodny syn wpadł na szatański pomysł. Nie chciał pozwolić, by ktoś dowiedział się o śmierci pani Leontyny. Zostałby przecież bez pieniędzy... Wykopał więc dół i nocą pogrzebał w nim ciało matki. Listonoszowi, który przynosił co miesiąc emeryturę kobiecie, tłumaczył, że staruszka jest chora albo wyjechała.

Sprawa się wydała w tym roku. Urzędnicy z ZUS zaczęli coś podejrzewać i zawiadomili policję. Funkcjonariusze złożyli wizytę Danielowi K. Początkowo mężczyzna nie chciał powiedzieć, co stało się z matką. Policjanci zaczęli przeszukiwać teren wokół domu. - W poszukiwaniach udział brał pies specjalnie szkolony do szukania zwłok, koparka i specjalistyczny sprzęt - mówi Robert Czerwiński ze słupskiej policji.

Ciało kobiety znaleziono na podwórku. Było zakopane pod płotem. - Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów. Sąd nie przychylił się do naszego wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu dla podejrzanego - mówi Jacek Korycki, rzecznik prokuratury w Słupsku.

Śledczy ustalili, że Daniel K. przez dekadę wyłudził od ZUS około 80 tys. zł. Grozi mu za to 8 lat więzienia.OM

Organista oskarżył księdza o wyzysk

Przez siedem lat grał na organach w kościele w Lutoryżu (woj. podkarpackie), ale proboszcz płacił mu tylko 300-500 zł miesięcznie, a do tego przez 5 lat nie było mowy o składkach zdrowotnych czy emerytalnych. Teraz ksiądz musi tłumaczyć się z tego przed ZUS i prokuraturą, bo zwolniony w końcu z pracy muzyk poszedł na skargę. ZUS przyznał rację organiście, według którego charakter jego zajęcia miał cechy umowy o pracę i okazało się, że duchowny ma zaległości wynoszące 18 tys. zł. Teraz prokuratura może postawić księdzu zarzuty. Sprawę opisały "Nowiny".

None

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki