Doniesienia ze Strzeszowa w ubiegłym roku wstrząsnęły całą Polską. W lutym przy domu Beaty K. zostały znalezione szczątki jednego noworodka. Śledczy wrócili na jej posesję jeszcze w maju i wykopali kości trojga kolejnych dzieci. Zgrozę spotęgowała informacja dotycząca przeszłości kobiety.
W 1995 r. urodziła córeczkę, którą porzuciła na śmietniku. Dziecko przeżyło, a matka usłyszała wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć. Opinia społeczna była przekonana, że Beata K. to recydywistka i tym razem powinna zostać surowo ukarana.
Szczątki czworga dzieci urodzonych przez nią w latach 2007-2009 zostały przekazane do specjalistycznych badań. Dla śledczych najważniejsze było ustalenie, czy rodziły się żywe. To byłby kluczowy dowód na zabójstwo, zwłaszcza że z przesłuchanych ponad stu świadków, w tym męża kobiety, nikt się nie przyznał do tego, że wiedział o ciążach Beaty K. Teraz śledztwo zostało umorzone.
- Biegłym nie udało się stwierdzić, czy noworodki urodziły się żywe, czy martwe - mówi Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Tym samym brak jest danych dostatecznie uzasadniających popełnienie czynu zabronionego. Beacie K. nie można było też postawić zarzutu zbezczeszczenia zwłok. Ciała noworodków zostały pochowane w innym miejscu niż zwyczajowe, ale to nie oznacza, że zostały zbezczeszczone - dodaje.
Zobacz też: Podpalono redakcję niemieckiego dziennika, który drukował rysunki "Charlie Hebdo"! [ZDJĘCIA]
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail