Para kochanków Ewa Z. (20 l.) i Andrzej C. (30 l.) pochodziła z Rybnika na Śląsku. Początkowo wyjazd do Zakopanego traktowali jak zwykłą wycieczkę. Dziewczyna miała tam podleczyć swoje skołatane nerwy, a jej chłopak być dla niej podporą. Jednak zamiast oddechu i optymizmu oboje wpadali w coraz większą depresję, by w końcu próbować wspólnego samobójstwa.
Wyglądali jak przeciętni turyści. Nikt nie wiedział, że w pokoju w zakopiańskim pensjonacie rozgrywa się prawdziwy dramat - kochankowie podcięli sobie żyły.
Być może widok krwi sprawił, że przyszło otrzeźwienie. Andrzej opatrzył przecięte nadgarstki i zatamował krwawienie. Nazajutrz, z opatrunkami na rękach, zakochanych zastali policjanci, którzy zjawili się w pensjonacie. Okazało się, że szukali młodych na prośbę zmartwionych ich zniknięciem rodziców.