Mężczyzna co chwila spogląda na zdjęcie babci, dręczą go wyrzuty sumienia. - Gdybym wiedział, że nie przeżyje mojego wyjazdu, nie ruszałbym się z domu za próg. Kochałem ją! - zaklina się.
Dariusz F. opiekował się Eugenią U. od kilku lat. Dostawał od państwa 520 zł miesięcznie na jej pielęgnację i wywiązywał się z obowiązków. Mimo że kontakt ze staruszką był już utrudniony, kobieta ostatnio nie mówiła, nie ruszała się sama z wózka, to dbał o nią, wyremontował dom, w którym wspólnie mieszkali, zmieniał jej pieluchy, karmił, mył. Aż przyszedł ten feralny piątek 19 grudnia.
Patrz też: Zbigniew z Warszawy: Moja mama dwa tygodnie umierała z głodu gdy leżałem po wypadku w szpitalu
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/moja-mama-dwa-tygodnie-umieraa-z-godu-aa-h9tY-nsxc-k9K9.html
- Nakarmiłem babcię, przewinąłem, napaliłem w piecu i wyjechałem - opowiada podkreślając, że był to dla niego ważny wyjazd. Musiał pojechać do swej przyjaciółki mieszkającej pod Olkuszem. Nie odzywała się od trzech tygodni i chciał sprawdzić, co się dzieje.
- Tak, przywiązałem ją do wózka, bo ciągle wierciła się, spadała boleśnie się tłukąc - Dariusz F. nie widzi nic dziwnego w najbardziej szokującej okoliczności całej sprawy. Okazuje się, że przywiązywał ją dużo częściej, co noc! Tłumaczy, że inaczej się nie dało.
Eugenia U. nie przeżyła wyjazdu swego wnuka. W sobotę zajrzał do niej sąsiad i widząc, w jakim jest stanie, wezwał pogotowie. Umarła w szpitalu, tuż przed siódmą po południu.
Za kilka dni Dariusz F. stanie przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Prokuratorzy zarzucają mu, że nie dopełnił obowiązku opieki i oddalił się z domu na dłuższy czas, przez co jego babcia zmarła.
Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował dla siebie półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i 1 tys. zł grzywny.