Zabójca z wyspy Utoya - Anders Breivik (33 l.). Zabił 77 osób
Czy Brunon K. (45 l.), który planował zamach na prezydenta, premiera i Sejm, chciał być polskim klonem norweskiego mordercy z wyspy Utoya, Andersa Breivika (33 l.)? Podobieństw jest wiele, choćby działanie w pojedynkę czy kierowanie się pobudkami nacjonalistycznymi.
Norweski terrorysta, używając aż tony materiałów wybuchowych, dokonał zamachu w Oslo. Zginęło wtedy osiem osób. Tego samego dnia na wyspie Utoya, gdzie trwał obóz młodzieżówki norweskiej lewicowej Partii Pracy, zaplanował kolejną masakrę. Ubrany w policyjny mundur, przez ponad półtorej godziny strzelał do bezbronnych ludzi. Breivik zabił wtedy 69 osób, a 33 ranił. Został za to skazany na 21 lat więzienia.
O podobieństwach między Andersem Breivikiem i Brunonem K. mówi nam gen. Roman Polko (50 l.), były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i dowódca GROM. - Zamachowiec Brunon K. to taki polski Breivik. Obaj działali sami, powodowały nimi jakieś szaleństwa, obsesje i frustracje. Jednocześnie w swoim działaniu odznaczali się dużą inteligencją. Na szczęście dla nas polski zamachowiec w odróżnieniu od norweskiego terrorysty został wcześniej wykryty przez służby - mówi nam gen. Polko.
Zamachowiec z Oklahoma City - Timothy McVeigh (33 l.). Zabił 168 osób
Główny sprawca zamachu z 1995 r. w Oklahoma City (USA) - Timothy McVeigh (33 l.) - był zdaniem śledczych jednym z tych, na których wzorował się Brunon K. Zresztą to, co planował chemik z Krakowa, było bardzo podobne do planu szaleńca z USA. Jeśli jednak udałoby się Brunonowi K., to skutki byłyby jeszcze straszniejsze od tego, czego byli świadkami Amerykanie. McVeigh skierował swój atak na budynek władz federalnych. Były żołnierz chciał się w ten sposób zemścić na rządzie za szturm na siedzibę sekty Gałąź Dawidowa w 1993 r., w czasie którego zginęły 82 osoby.
Do zamachu na budynek rządowy Timothy McVeigh użył ładunku wybuchowego, który skonstruował z pomocą innych. Bomba ważyła ok. 2,3 tony. Wybuch zniszczył 324 budynki w promieniu 6 ulic, spłonęło 86 samochodów. Eksplozja zabiła 168 osób, w tym 19 dzieci w ośrodku opieki na drugim piętrze, a rannych zostało 450 innych.
W trakcie procesu McVeigh tłumaczył się, że nie wiedział o dzieciach, bo być może postąpiłby inaczej. Został skazany na śmierć poprzez zastrzyk trucizny. Jego ostatnim życzeniem były lody miętowe.