Zamach w Berlinie. Właściciel polskiej firmy ATAKUJE rząd Merkel

Zamach w Berlinie. 13 kwietnia do Polski trafiła ciężarówka, którą w grudniu porwał Amis Amri i wjechał w tłum ludzi zgromadzonych na jarmarku bożonarodzeniowym. Zginęło wówczas 13 ludzi, w tym polski kierowca Łukasz Urban. Według prokuratury, Polak nie zginął od razu, ale nie miał też sił by podjąć walkę - wskazuje na to brak śladów walki na ubraniu polskiego kierowcy. Ponadto śledczy ustalili, że Amis Amri, który przeprowadził atak, działał w pojedynkę. Wiadomo również, że był związany z Państwem Islamskim. Zamachowiec został zabity przez włoskich policjantów na przedmieściach Mediolanu 23 grudnia. Wcześniej nie chciał poddać się kontroli.

Śledztwo w tej sprawie będzie teraz prowadzić polska strona.

- Będą sprawdzane konkretne systemy. Na pewno będziemy poszukiwali śladów biologicznych, na które zwrócił uwagę prokurator podczas przeprowadzonej w Polsce sekcji zwłok. Mają one dla nas istotne znacznie, pozwolą na ocenę przebiegu zdarzenia w samej kabinie tira - powiedziała Aldona Lema ze szczecińskiej prokuratury.

Wiadomo również, że Ariel Żurawski, właściciel firmy, do którego należy ciężarówka, będzie domagał się zadośćuczynienia ze strony niemieckiej. - Niemiecki rząd jest jednak odpowiedzialny za zamach. Mam nadzieję, że pokryje wszystkie szkody, które poniosłem - powiedział właściciel ciężarówki.

Pogrzeb Łukasza Urbana odbył się 30 grudnia w jego rodzinnych Baniach (woj. zachodniopomorskie). W uroczystościach brali udział m.in. prezydent Andrzej Duda oraz przedstawiciele Sejmu i Senatu. Decyzją premier Beaty Szydło, rodzina tragicznie zmarłego Polaka otrzymała rentę.

Czytaj: Zamach w Berlinie. Cały świat żegna polskiego kierowcę [WZRUSZAJĄCE ZDJĘCIA]