Brunon K. dyskutował na portalu z jedną z internautek. Ta pytała się go o "kontrolowane wybuchy". Wtedy mężczyzna przyznał, że ma stare filmy z detonacji ładunków. Z wpisu wynika, że nie przeprowadza już takich prób. Pisał: "Prawdę mówiąc to jakoś mi to z głowy wywietrzał i jedyne co z tego pozostało to literatura fachowa i moje stare filmy".
Dalej tłumaczy, że to na Politechnice Warszawskiej siedem lat temu doszkalał się w tej tematyce. Kończył tam dodatkowe studia o materiałach wybuchowych i paliwach rakietowych. Brunon K. zapewnia swoją rozmówczynię, że przygotowywał bomby tylko na swój użytek. - "Dla mnie to zawsze było hobby a nie sposób na zarabianie pieniędzy" - pisze, dodając: "Oczywiście można byłoby robić bomby i sprzedawać je terrorystą lub gangsterą"(pisownia oryginalna). Ale ja aż tak głupi nie jestem. Przynajmniej tak mi się wydaje:)
Mężczyzna potwierdza jeszcze raz, że ma filmy z kontrolowanych wybuchów i - jak twierdzi - wiele osób namawiało go, żeby udostępnił je w internecie. "Jednak ja wolę tylko prywatnie pokazywać takie filmy a to z jednego prostego powodu. Nie wiem dokładnie po ilu latach tego rodzaju przestępstwo ulega przedawnieniu wg ustawy w prawie karnym RP:->" - tłumaczył Brunon K. na portalu.
45-letni Brunon K. został zatrzymany 9 listopada pod zarzutem planowania zamachu na organy konstytucyjne RP. Przyznał sie tylko do organizowania szkoleń na temat materiałów wybuchowych i przeprowadzania próbnych detonacji.