Lekarze są pełni optymizmu. Ale jeszcze nie chcą mówić o pełnym sukcesie.
Serce znowu pracuje
- Na razie udało się uzyskać prawidłową czynność serca - mówi prof. Janusz Skalski, który opiekuje się malcem.
Zostało odłączone sztuczne płucoserce, dzięki któremu temperatura ciała dziecka wzrosła do 36 stopni C i wczoraj rano zamknięto klatkę piersiową chłopczyka. Nerki i wątroba także zaczęły pracować. Co więcej - źrenice dziecka reagują na światło. Wciąż jednak nie wiadomo, czy mózg Adasia uległ jakiemuś uszkodzeniu. - Wyniki tomografii są dobre, jednak stan mózgowia to na razie niewiadoma - podkreśla prof. Skalski.
Zdrowy sen niedźwiedzia
Funkcjonowanie organizmu dziecka w stanie skrajnego wyziębienia porównał do zachowania niedźwiedzia podczas zimowego snu. - Potrafi obniżyć czynności swojego serca i dzięki temu może przeżyć - mówi.
Pora na wybudzenie
Teraz lekarze zaczną wybudzać Adasia ze śpiączki. - To jest proces, który może trwać nawet kilka dni, trzeba być niesłychanie ostrożnym - zastrzegają.
Tymczasem rodzice, najbliższa rodzina i internauci modlą się, by chłopczyk odzyskał w pełni zdrowie.
Chłopczyk lunatykował
Wszystko wskazuje na to, że Adaś w nocy z soboty na niedzielę lunatykował. To dlatego wyszedł z domu dziadków w Racławicach, którzy się nim opiekowali. Przeszedł przez lodowatą rzeczkę. Dopiero ok. godz. 8.30 policjant Michał Godyń (37 l.) znalazł zamarzające dziecko na drugim jej brzegu. Na szczęście chłopczyk jest w rękach najlepszych specjalistów nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail