Mieszkańcy spokojnej wsi Miłkowice-Maćki (woj. podlaskie) są w głębokim szoku. Nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Mówią, że teraz już nigdy nie będą czuć się bezpiecznie. Ich przerażenie jest ogromne, bowiem są przekonani, że mordercą jest ktoś miejscowy, ktoś spośród nich. Zwłoki proboszcza tej spokojnej na co dzień parafii znalazł Tomasz Zalewski (56 l.), rolnik mieszkający nieopodal kościoła i plebanii.
- Było po 8.30. Wracałem właśnie ze skupu mleka - opowiada męż- czyzna. - Zawołał mnie kościelny. Powiedział, że chyba coś stało się z księdzem, bo nigdy nie spóźniał się na poranną mszę, a dziś się nie pojawił. Mężczyźni walili w drzwi plebanii, ale nikt nie otwierał. Postanowili więc przystawić drabinę i zajrzeć do środka przez okna na piętrze budynku.
- Nasz proboszcz chorował na cukrzycę - mówi pan Tomasz. - Pomyślałem, że może zasłabł albo źle się poczuł. On zawsze był punktualnym człowiekiem i nigdy nie opuścił żadnej mszy. Dziwne było to, że tym razem się na niej nie pojawił.
Pan Tomasz wszedł po drabinie i zajrzał do kuchni księdza. Na widok, który ukazał się jego oczom, ugięły mu się nogi. Ksiądz proboszcz leżał na podłodze kuchni między regałem a stołem. Miał rozłożone ręce i usta zakneblowane szarą taśmą klejącą. Wstrząśnięty pan Tomasz zsunął się z drabiny i zaczął krzyczeć: - Dzwoń po policję! Zabili nam księdza!
Morderca zadał kapłanowi 9 ciosów nożem w serce. Na razie nie są znane motywy tego okrutnego zabójstwa. Mieszkańcy wsi wierzą, że brutalny oprawca wkrótce wpadnie w ręce policji.