Zamiast budować parkingi kupuje blokady

W centrum po prostu nie ma już gdzie zostawić samochodu, a kierowcy marzą tylko o małym kawałku wolnej przestrzeni. Dojeżdżający do pracy w Śródmieściu myśleli zapewne, że z tych pieniędzy, które zostawiają w parkometrach, powstaną parkingi. A tu co - klapa. Parkingów jak nie było, tak nie ma. Za to będą nowe, lśniące, żółte blokady na koła. - Z tymi blokadami to już przesada. Niech lepiej wezmą się za budowanie nowych miejsc postojowych - denerwuje się kierowca Michał Czarnowski (66 l.). Ogłoszenie przetargu jest najprawdopodobniej powiązane z powrotem na stanowisko prezesa ZDM Marka Mistewicza (56 l.) Został on usunięty ze stanowiska w marcu 2006 r. przez ówczesnego prezydenta miasta Kazimierza Marcinkiewicza (49 l.). Został w ZDM dyrektorem ds. parkowania. Piastując to wybitnie ważne stanowisko, miał on dużo czasu, żeby poznać problemy parkowania w centrum Warszawy i najwidoczniej wymyślił na nie sposób. Więcej blokad na koła!

Ciekawe, czym jeszcze zajmował się pan Mistewicz (56 l.), szefując stołecznym parkingom. Może w gestii jego biura znajdowali się też tak zwani stacze, którzy naganiają kierowców na miejsca postojowe w centrum? Za drobną opłatą wskażą dobre miejsce i popilnują nawet auto, żeby nie daj Boże nic się nie stało. A teraz ZDM szykuje bat na kierowców w postaci zakupu nowych blokad na koła. - Przetarg się zakończył, ale niestety, nikt nie przysłał swojej oferty. W takim razie 30 pierwszych blokad będziemy musieli zakupić w drodze zapytania o cenę. Kolejne trzydzieści dokupimy, gdy rozszerzy się strefa płatnego parkowania - mówi rzecznik ZDM Urszula Nelken (47 l.). Wygląda na to, że stacze będą mogli znowu ruszyć na ulice i prowadzić swój proceder.