Kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego ruszyła pełną parą. Rozpaliła emocje rywali, a nawet... Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wszystko przez skandal, jaki wybuchł po ostatniej wizycie prezydenta w Aleksandrowie Kujawskim. Na wiecu Komorowskiego pojawiły się dzieci z okolicznych szkół i przedszkoli. Wolontariusze ze sztabu wręczyli niczego nieświadomym maluchom flagi i tabliczki z napisem #popieram Komorowskiego. Co w tym niestosownego? Fakt, że spotkanie odbyło się przed południem, kiedy uczniowie powinni być na lekcjach. Nie wiadomo, czy o udziale dzieci w prezydenckim wiecu wiedzieli rodzice. Burmistrz Aleksandrowa tłumaczy, że była to dla uczniów lekcja wychowania obywatelskiego. Innego zdania jest Ministerstwo Edukacji Narodowej. Joanna Kluzik-Rostkowska wyraźnie skrytykowała uczestnictwo młodzieży szkolnej w wiecu.
Sprawę skomentował Michał Kamiński, który był gościem programu "Kropka nad i". - Nie usłyszy pani ode mnie pochwały wykorzystywania dzieci do kampanii wyborczej, to jest jasne - powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik sekretarz stanu w kancelarii premiera. Kamiński zaznaczył jednocześnie, że obecność uczniów na spotkaniu z Komorowskim to nie wina sztabu wyborczego prezydenta. Odpowiedzialnością za incydent obarczył burmistrza Aleksandrowa Kujawskiego. - Zrobił głupstwo, chciał pomóc, a zaszkodził i jak to mówili komuniści: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - podsumował gość Olejnik.
Zobacz: Łukasz Warzecha: Dzieciaczki szkolne na zamówienie
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail