Jak się dowiedzieliśmy, na Wiejskiej pojawi się dopiero w... marcu! Co więc robi teraz? Kpi sobie z wyborców i w najlepsze oddaje się grze w golfa na... Florydzie. Cóż, trafianie do dołka jest z pewnością przyjemniejszym zajęciem niż tłumaczenie się ze swojego udziału w aferze hazardowej.
Po dymisji z funkcji ministra sportu (październik 2009) Drzewiecki zapadł się pod ziemię. Miejsce swojej pracy jako posła omijał szerokim łukiem. Wpadał na Wiejską tylko na chwilę. W styczniu przyjść musiał, bo został wezwany przed Sejmową Komisję Śledczą. W tym tygodniu na posiedzeniu Sejmu się jednak nie pojawił. I nic dziwnego, skoro był w tym czasie... na drugiej półkuli. Były szef resortu sportu poleciał na Florydę, by wziąć udział w turnieju golfowym. - Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się go tutaj. Tymczasem pojawił się na gali i zapowiedział udział w turnieju - mówi nasz informator.
Patrz też: Tak "Miro" grał przed komisją (ZDJĘCIA!)
Mirosława Nykiel, rzecznik dyscypliny partyjnej PO, poinformowała nas, że Drzewiecki jest na bezpłatnym urlopie. - Nie będzie go także na przyszłym posiedzeniu Sejmu - mówi nam posłanka PO. Widać więc, że byłemu ministrowi sportu do pracy się nie spieszy. Nie przeszkadza mu też, że łamie regulamin Sejmu. Jak bowiem ustaliliśmy, do dziś (od jego dymisji minęły ponad cztery miesiące) nie zapisał się do żadnej sejmowej komisji. - Cóż, od czasu dymisji w zasadzie nie było go w pracy. Nie brał też udziału w głosowaniach. Myślę, że po powrocie do pracy złoży stosowną deklarację i do jakiejś komisji się zapisze - twierdzi Nykiel.
A może Miro powinien zrezygnować z poselskiego mandatu i zająć się na dłużej... trafianiem do dołka?