- Myślałam, że kupiłam trzy złote 18-karatowe łańcuszki. Za dwa zapłaciłam 200 i 250 złotych, za trzeci 300 złotych - żali się pani Marta.
W Polsce postanowiła sprawdzić jakość wyrobów i wtedy okazało się, że łańcuszki nie są nawet pozłacane. - To szmelc bez żadnej wartości! - denerwuje się kobieta. Straciła ponad 700 złotych. Ma żal do polskiej rezydentki, która gorąco namawiała ją do kupna "złota".
- Mówiła, że sprzedawcy na ulicy oszukują i reklamowała hotelowy sklepik ze złotem - opowiada pani Marta.
W biurze, które organizowało wyjazd, poskarżyła się na rezydentkę. - Usłyszałam, że to wyłącznie moja wina. Dlatego chcę ostrzec osoby wybierające się do Tunezji przed takimi zakupami - dodaje rozczarowana kobieta.