Pani Anita pracuje w biurze jednej z firm budowlanych. Do niedawna wynajmowała mieszkanie w Słubicach. Teraz jednak przeprowadziła się w okolice Karl Marx Strasse - reprezentacyjnej arterii niemieckiego Frankfurtu.
- Za 50-metrowe mieszkanie w Słubicach trzeba miesięcznie płacić właścicielowi około 1800 zł. Wystarczy jednak przenieść się za Odrę, by cena spadła do ok. 1200 zł. Co miesiąc można zaoszczędzić 600 zł. To bardzo dużo - wylicza kobieta.
Patrz: Wałęsa łączy Niemcy z Polską WYBIERZ FLAGĘ!
Czemu we Frankfurcie jest tak tanio? Według niemieckich danych miasto w ostatnich latach bardzo się wyludniło. Miejscowi urzędnicy szacują, że za pracą do zachodnich landów wyjechało aż 20 tysięcy ludzi. Czyli ze 100-tysięcznego miasta zniknęło 20 procent mieszkańców! Opustoszały całe dzielnice. A ceny nieruchomości spadły na łeb, na szyję.
Sytuację zaczęli wykorzystywać Polacy. I masowo wprowadzają się do tanich mieszkań po drugiej stronie granicy.
Niemcy są bardzo zadowoleni z polskiego "najazdu". Dla nich to szansa, by zarobić. Administratorzy lokali wpadli na pomysł, by wieczorami w opuszczonych, wolnych mieszkaniach zapalać zielone światło. To sygnał dla Polaków, że mogą tanio je wynająć. Bywa, że w jednym bloku jest takich ,,zielonych" mieszkań nawet kilkanaście.
Zobacz: UWAGA Drożyzna zaatakuje na święta [zobacz TABELĘ]
Większość z nich niemieckie spółdzielnie oferują Polakom na przepięknie położonym nad Odrą bulwarze. - Słubice i Frankfurt to teraz właściwie jedno miasto Słubfurt - śmieje się pani Anita. I dodaje, że ceny w miejscowych supermarketach nie odbiegają od tych w Polsce. A niektóre produkty, takie jak np. środki czystości, są nawet tańsze niż u nas.
- Osobiście jeżdżę na zakupy do Polski tylko po nasze wędliny i jabłka, bo mają niepowtarzalny smak - twierdzi Anita Kumecka.