O tym skandalu ujawnionym w raporcie smoleńskim Jerzego Millera (59 l.) pisaliśmy wczoraj. W 36. Pułku są najnowsze instrukcje użytkowania samolotów Tu-154 i Jak-40. Tyle że w języku rosyjskim, którego załogi nie znają. Jak sobie piloci radzili z tym problemem? - Używali nieaktualnej "Instrukcji użytkowania w locie samolotu Tu-154M" w języku polskim stosowanej kiedyś w LOT. Ostatnie zmiany do tej instrukcji były wprowadzone w 1994 roku - informuje raport Jerzego Millera.
Instrukcja w każdym samolocie to kluczowy dokument! W trakcie lotu korzystają z niej nawet piloci odrzutowców F-16. - Każdy pilot od czasu do czasu sięga w czasie rejsu do takiej instrukcji. Musi być ona aktualna i zrozumiała - mówi nam Tomasz Hypki, ekspert od lotnictwa. - Dla bezpieczeństwa lotu są to arcyważne dokumenty. Muszą być cyklicznie tłumaczone - potwierdza mjr rezerwy pilot Michał Fiszer. Eksperci radzą, by rządowe samoloty zamknąć w hangarze. - Latanie bez znajomości instrukcji jest niemożliwe - dodaje Hypki. - Raport wskazuje elementarne braki. Mam nadzieję, że zalecenia, jakie w nim zawarto, zostaną wdrożone jak najszybciej. Piloci muszą znać samoloty, ich instrukcje, być właściwie szkoleni - wtrąca Leszek Miller (65 l.), były premier z SLD, który wielokrotnie latał rządowymi samolotami.
Te dokumenty będą przetłumaczone... ale dopiero w styczniu. 36. Pułk Specjalny, którego żołnierze pilotują samoloty z politykami, właśnie rozpisał przetarg na przełożenie na polski ponad 17,5 tysiąca stron instrukcji Tu-154 i Jak-40.
Tymczasem dzisiaj rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) ma się odnieść do polskiego raportu z katastrofy smoleńskiej.