Samobójstwa, fałszerstwo zaświadczeń lekarskich, ucieczka groźnego psychopaty, a teraz jeszcze ten wstrząsający gwałt. Takie rzeczy dzieją się w szpitalu psychiatrycznym im. Babińskiego w Łodzi. W duszy 8-letniego Patryka zgwałconego tam przez zwyrodnialców do końca życia pozostanie blizna po tych wstrząsających wydarzeniach. Czas wreszcie zamknąć ten szpital grozy, nim znów kogoś tam skrzywdzą.
Gdy w poniedziałek jako pierwsi opisaliśmy wstrząsający gwałt w szpitalu na 8-letnim Patryku, cała Polska była w szoku. Chłopiec był tam kilkakrotnie gwałcony przez dwóch 13-latków. Gdy się opierał, pobili go dotkliwie. Wszystko to działo się pod nosem dyrekcji szpitala! Jak to możliwe? "Super Express" ustalił, że szokujący gwałt na chłopcu to niejedyna mroczna tajemnica tej placówki. Dwa lata temu, przez nieudolność personelu szpitala, zbiegł z niego groźny gangster Stanisław M. (34 l.), który miał na koncie trzy zabójstwa. Mężczyzna miał być izolowany, ale w trakcie pobytu w klinice bez problemu zwiał, po czym napadł na ulicy na człowieka, skatował go i podciął mu nożem powieki. Głośno było też o Ewie I. (49 l.), ordynator jednego z oddziałów, która współpracowała z członkami łódzkiej ośmiornicy. Kobieta wystawiała im fałszywe zaświadczenia o stanie ich zdrowia. Według prokuratury zapewniła tym samym bezkarność co najmniej 35 niebezpiecznym gangsterom. O szpitalu grozy złe zdanie mają policjanci. - Tam dzieją się przerażające rzeczy - mówią nam łódzcy funkcjonariusze. - Pacjenci uciekają, popełniają samobójstwa, a my dowiadujemy się o tym z dużym opóźnieniem. Tam nie ma żadnego nadzoru nad chorymi - dodają. Ale dyrektor szpitala Zbigniew Łucki (55 l.) nie dostrzega tych problemów.
- Z "Super Expressem" nie rozmawiam - ucina wściekły na naszą gazetę za to, że przerwała zmowę milczenia.
Opisanym przez nas wstrząsającym gwałtem na dziecku zajęła się już łódzka prokuratura. - Z uwagi na to, że przestępstwa mógł dopuścić się nieletni, przekazaliśmy materiał do sądu rodzinnego - mówi Krzysztof Kopania (42 l.), rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury. - Jednocześnie wyjaśniamy, czy nie doszło do zaniedbań ze strony pracowników szpitala. Śledztwo od samego początku utrudniają lekarze, którzy powołują się na tajemnicę zawodową. Dlatego sąd rodzinny będzie musiał podjąć decyzję o zwolnieniu ich z tajemnicy lekarskiej.