Wiesława K., właścicielka jednej z łódzkich agencji reklamowych, nie miała szczęścia w miłości. Partnera swojego życia zaczęła więc szukać w Internecie. "Poznam kulturalnego pana. Niepalącego, niepijącego" - dała ogłoszenie w portalu towarzyskim. Odezwało się wielu mężczyzn. Nikt inny nie ujął jej jednak tak, jak Piotr K. z Cieszyna.
Spotkali się w łódzkim mieszkaniu pani Wiesławy. Najpoważniejsza wersja śledztwa zakłada, że Piotr K. namawiał kobietę na seks. Ta jednak zaczęła kpić z jego męskości. Wtedy mężczyzna wpadł w szał. Chwycił za nóż i zadał jej kilka ciosów. Uderzał bez opamiętania, później uciekł. Jak się później okazało, ukrywał się na drugim końcu Polski. Morderca długo pozostawał nieuchwytny, bo prowadzący śledztwo nie mieli początkowo żadnego punktu zaczepienia. W końcu zaczęli przeglądać pocztę elektroniczną zamordowanej. Tak trafili na ślad mężczyzny, z którym miała się spotkać w Łodzi.
Funkcjonariusze zdecydowali się na prowokację. W sieci zamieścili ogłoszenie: "Spokojna kobieta szuka oparcia". Przyszło ponad 600 odpowiedzi. W tym jedna od Piotra K., który wpadł w sidła.Mężczyzna przed sądem nie przyznaje się do zbrodni. - Jestem niewinny - zarzeka się Piotr K. - Prawdziwy morderca chodzi na wolności - dodaje.