Przerażeni mieszkańcy małej wsi przez cały dzień odnajdowali zmasakrowane zwłoki. Najpierw panią Anielę. Ta pobożna kobieta regularnie chodziła do kościoła - kiedy nie pojawiła się na mszy, jej krewni zaraz poszli sprawdzić, co się z nią dzieje. To, co zastali w małym domku, zmroziło im krew w żyłach. Martwa pani Aniela leżała w wielkiej kałuży zakrzepłej krwi.
Zaraz potem zaczęto się zastanawiać, gdzie jest mieszkający w domu obok jej krewny - Krzysztof Kurcz. Okazało się, że bandyci zostawili jego martwe ciało w jeszcze gorszym stanie. Na ciele mężczyzny były ślady nacięć po pile łańcuchowej. Te bestie torturowały go, żeby dowiedzieć się, gdzie trzyma lichą rentę.
Zaraz potem okazało się, że również w domu obok na kuchennej podłodze leży zmasakrowane ciało. Bo mordercy pani Anieli i pana Krzysztofa napadli jeszcze na Janinę N., którą udusili kablem.
Na nogi postawiono okolicznych policjantów, którzy szukali sprawców tych trzech koszmarnych zbrodni. Już po pięciu godzinach poszukiwań udało się ich dopaść. Okazało się, że mordowali, bo... potrzebowali pieniędzy na wódkę. Zamordowanym zrabowali w sumie ok. 3600 zł. Staną teraz przed sądem, kara może być tylko jedna - dożywocie. Ale i to za mało.