Ta zbrodnia wstrząsnęła podwarszawską Zielonką. W parku Dębiki, niemal w samym centrum miasteczka, grupa zbirów napadła i skatowała dwóch przypadkowych mężczyzn. Do zbrodni doszło pod koniec września 2011 r. Mariusz Dąbkowski (38 l.) wraz z kolegą usiadł na ławce. Mężczyźni jeździli na rowerach i chcieli chwilę odpocząć. Wtedy podeszła do nich grupa czterech młodych mężczyzn. Banda chciała zwyczajnie okraść rowerzystów, ale ci nie mieli zamiaru oddać pieniędzy i telefonów. Wówczas doszło do masakry. Bandyci zaczęli bić swoje ofiary po całym ciele. 38-latek zdołał się wyrwać. Wtedy został kilka razy pchnięty nożem. Zdaniem śledczych śmiertelne ciosy ostrzem zadał mu Łukasz Ch. (25 l.), Artur F. (20 l.) bił leżącą ofiarę po głowie szklaną butelką, a Damian K. (20 l.) tłukł ją pałką. Cała trójka oskarżona jest o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Taki sam zarzut ma ostatni z mężczyzn Artur M. (34 l.)
On jako jedyny współpracował z policją i prokuraturą. Pozostali konsekwentnie nie przyznają się do niczego. Podczas wczorajszej rozprawy Artur M. zmienił jednak zdanie.
- Podtrzymuję swoje zeznania jedynie w części nieobciążającej pozostałych oskarżonych - wypalił Artur M., kiedy sąd odczytał mu protokoły jego przesłuchań. Pozostali bandyci siedzieli w milczeniu, jednak po tych słowach zaczęli się uśmiechać i z zadowoleniem rozglądać po sali. Po zakończonej rozprawie wychodzili z sali, żartując i niemal śmiejąc się w głos. Kolejna rozprawa 8 marca. Łukaszowi Ch. grozi dożywocie. Pozostałym trzem bandziorom do 12 lat więzienia.