Czy śmierć może połączyć dwie zupełnie obce osoby? Może i tak właśnie było w przypadku Ani i Agaty. Zarówno nagła i tragiczna śmierć gwiazdy, jak i koszmarny koniec niepozornej nastolatki poruszyły nas wszystkich. Anię opłakiwaliśmy nie jako gwiazdę kina, ale piękną, młodą, kochającą mamę i żonę, której szczęście nagle przerwała straszliwa choroba. Równie poruszająca była dla nas wszystkich historia śmierci Agaty - młodej kobiety, która całe życie miała przed sobą i nagle zostało jej to odebrane w jednej, pełnej bólu i strachu chwili. Dlatego tak trudno jest uwierzyć, że Agata mogła tego chcieć!
Była dobrą, pełną poświęcenia dla innych, wrażliwą osobą. Kiedy cały kraj opłakiwał wieści o wyniszczającej chorobie Ani Przybylskiej, ona z puszką zbierała datki na pacjentów gdyńskiego hospicjum. W tym również na pomoc dla umierającej gwiazdy. Dużo pracowała też z najmłodszymi podopiecznymi placówki. Bawiła się z nimi, układała puzzle, grała w gry planszowe, organizowała spotkania wigilijne, w co angażowała koleżanki i kolegów ze szkoły.
- Robiła to z chęci niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Pomaganie innym było dla niej naturalne jak oddychanie - opowiada koleżanka Agaty z hospicjum.
Czy taka osoba mogła chcieć się zabić? Odpowiedź na to pytanie zna jej przyjaciółka - i jeśli wierzyć plotkom partnerka - Wiktoria M. To ona usłyszała w sprawie śmierci Agaty zarzut zabójstwa na prośbę i za zgodą pokrzywdzonej.
Kim jest morderczyni Wiktoria? To niestabilna psychicznie nastolatka, która jest niebezpieczna dla otoczenia. Wczoraj okazało się, że kiedy przebywała w szpitalu psychiatrycznym, miała pomagać w samobójstwie innej pacjentce. Podcięła dziewczynie żyły, ale na szczęście udało się ją odratować.
- Do takich zdarzeń dochodzi niestety wiele razy na oddziałach - tłumaczy Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, gdzie lekarze stwierdzili u Wiktorii poważne zaburzenia psychiczne.