W styczniu 2011 r. dowiedział się prawdy. Dotarło do niego, że przez lata prawił czułe słówka facetowi, a nie blond piękności! Przyjechał do Mielenka Drawskiego. Wziął ze sobą nóż. Zapukał do drzwi domu Radosława. Otworzył ojciec 29-latka.
- Ten chłopak zapytał, czy jest Radek. Zawołałem syna. Obaj wyszli przed dom. Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem syna zalanego krwią. Zdążył powiedzieć "Tato, ratuj" i upadł - opisywał Tadeusz S. (54 l.). Dziś dla mordercy syna chce dożywocia. Sąd utajnił proces, ale z naszych informacji wynika, że według obrony oszukiwany przez lata Damian P. miał "znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania czynu i kierowania postępowaniem", więc kara powinna być łagodniejsza.
- Nie mieliśmy pojęcia, że nasz syn przeżywa wielką miłość. Ślęczał godzinami przy komputerze, ale nie przyszło nam do głowy, że tam znalazł swoje drugie życie - powiedzieli "Super Expressowi" przed rozprawą Jadwiga i Mikołaj P., rodzice oskarżonego.
Siedem lat temu Damian P., wówczas gimnazjalista, dał do telegazety anons, że chętnie pozna rówieśniczkę. Na ogłoszenie odpowiedział Radosław S., ale podając się za nastolatkę. Przysłał chłopakowi zdjęcie, na którym był ładną uśmiechniętą blondynką. Zaczęły się regularne e-maile, SMS-y.
Lata mijały, a Radek brnął w internetowy flirt. W końcu Damian P. postanowił zobaczyć ukochaną. Zaproponował swój przyjazd, ale wtedy Radosław S. zerwał kontakt. Damian P. kilka miesięcy próbował odnowić znajomość, gdy to nie poskutkowało, ruszył na poszukiwania.