Chłopczyk od lat cierpi na raka mózgu. Przez ciężką chorobę nie widzi, jest przykuty do łóżka. Ten malec tyle wycierpiał, a mimo to na jego buzi często gości radosny uśmiech. Pomóżmy Adasiowi spełnić jego marzenie.
Chłopczyk miał zaledwie trzy latka, kiedy zachorował. Lekarze nie potrafili stwierdzić, co mu dolega. Dopiero trzy lata temu postawiono prawidłową i straszliwą diagnozę: nowotwór mózgu!
Adaś w ciągu ostatnich dwóch lat był aż 49 razy w szpitalu. Malec przeszedł kilka operacji. Po ostatniej stracił wzrok i przestał się samodzielnie poruszać. - Synek nie chciał nas martwić i udawał, że widzi. I robił to tak dobrze, że przez kilka dni nie wiedzieliśmy, że jest niewidomy - opowiada Agnieszka Figa (37 l.), mama Adasia, czule głaszcząc po główce swojego synka. Oprócz niego wychowuje jeszcze trójkę dzieci.
Kobieta na okrągło czuwa przy łóżku chorego synusia. Z drżeniem serca wsłuchuje się w jego oddech, kiedy śpi. Ze łzami w oczach opowiada, że Adaś już cztery razy był u wrót św. Piotra. Parę dni temu na kilkanaście godzin stracił przytomność. - Szeptałam mu na uszko, by nie odchodził! Że bardzo go kochamy i że Święty Mikołaj będzie zawiedziony, gdy przyjdzie do domu i go nie będzie! - łamiącym się głosem opowiada pani Agnieszka. I stał się cud - jej ukochany synek otworzył oczy.
- Nie mógł odejść do aniołków, bo grudzień to przecież jego najukochańszy miesiąc. To choinka, Święty Mikołaj i jednocześnie urodziny Adasia - mówi pani Agnieszka.
- Bardzo chciałbym dostać od Świętego Mikołaja wielkiego Kubusia Puchatka. Tak wielkiego, bym mógł go mocno przytulić! - mówi chłopczyk. Jego mama marzy o tym, by Adaś wyzdrowiał. - Dziękuję Panu Bogu za każdą chwilę, za każdy dzień! Codziennie modlę się o to, by Pan Bóg sprawił, że Adaś znów będzie kiedyś kopał piłkę. - płacze pani Agnieszka.