To chyba jakaś kpina! Szef ZTM zamiast ciężko pracować i wreszcie zadbać o to, żebyśmy jeździli komunikacją miejską szybko i wygodnie, urządza sobie idiotyczne zabawy!
- Konkurs na maskotkę skierowany jest do dzieci i młodzieży oraz studentów. Już dzisiaj są oni główną grupą użytkowników komunikacji miejskiej - wyjaśnia Igor Krajnow (30 l.), rzecznik ZTM. - Chcemy ich przy tych środkach transportu zatrzymać. Jeśli za dwa, trzy czy cztery lata wybiorą własne auto, to Warszawa nie będzie mogła się ruszać i oddychać. Ten konkurs jest też formą dobrej zabawy, proponowanej nie artystom, ale każdemu młodemu warszawiakowi - opowiada.
Ale urzędnicy zapominają chyba, do czego zostali powołani. ZTM ma się zajmować siecią komunikacji w Warszawie, pilnować, żeby autobusy i tramwaje jeździły punktualnie i nie były zatłoczone. Ale zamiast tego zajmuje się bzdurami. I w dodatku na te bzdury wydaje spore pieniądze, bo nagrodami ma być laptop, aparaty fotograficzne i odtwarzacze MP3.
- Czekam na autobus prawie godzinę. Dwa w ogóle nie przyjechały. Ciekawe, czy przyjedzie następny - denerwuje się Mariusz Stankiewicz (20 l.), pracownik budowlany.
My mamy pomysł na maskotkę dla ZTM - to śledź z logiem tej firmy. Skoro szef Zarządu wozi nas upchanych w autobusach i tramwajach jak śledzie w beczce, to właśnie ta ryba powinna zostać symbolem ZTM.