Jak dowiedział się "Fakt", policyjni technicy zebrali próbki zapachów z tzw. miękkich części, czyli wykładziny, obić i ubrań, które znajdowały się w pokoju Andrzeja Leppera. Teraz trzeba dopasować zapachy do współpracowników i gości byłego wicepremiera. Według gazety, pomoże to odpowiedzieć na pytanie, czy ktoś był u Leppera już po jego śmierci.
Jak twierdzi "Fakt", śledczy nie wykluczają, że po śmierci Andrzeja Leppera ktoś na krótko wszedł do jego pomieszczeń. Mógłby na to wskazywać panujący tam bałagan. Według współpracowników szefa Samoobrony, był on wyczulony na punkcie porządku w swoich pokojach.
Prokuratorzy zlecili również badanie komputerów i telefonów byłego wicepremiera. Chcą sprawdzić, czy ktoś nie kasował albo nie kopiował plików z danymi. Jak przypomina "Fakt", Lepper często mówił, że ma dokumenty, "haki" na polityków. "Według śledczych, komuś mogło zależeć na odszukaniu tych materiałów" - czytamy.