Uważa, że jako symbol walki z komunizmem i osoba reprezentująca Polskę na świecie powinien być zwolniony z płacenia podatków!
O finansach byłego prezydenta Lecha Wałęsy zrobiło się głośno po jego wykładzie dla Libertas - partii przeciwnej integracji europejskiej. Na byłego prezydenta posypały się gromy, że wspiera wrogów Unii Europejskiej... dla pieniędzy.
Ile dostał? Prasa spekulowała, że mógł zgarnąć nawet 50 tysięcy euro, czyli ponad 200 tysięcy złotych. On sam nie zaprzeczył tym plotkom, a wręcz zasugerował, że na występie we Włoszech zarobił o wiele więcej. Ile dokładnie? Nie wiadomo do dziś, bo Lech Wałęsa nie ujawnia wysokości swoich honorariów. "Super Expressowi" zdradził jednak, ile zapłacił podatku. - Za zeszły rok odprowadziłem do fiskusa prawie 400 tys. zł - mówi Lech Wałęsa. - W Polsce zarobiłem zaledwie 70 tys. zł. Resztę mam z wykładów i pracy poza granicami - tłumaczy były prezydent.
Jednak wysokie przychody nie satysfakcjonują byłego prezydenta. Twierdzi, że państwo powinno traktować go dużo lepiej.
- Te trzy tysiące emerytury, które dostaję, na niewiele starcza. Dlatego nie ma się co dziwić, że udzielam wykładów i biorę udział w konferencjach - mówi. - Ale ja nie pracuję wyłącznie na siebie. Pracuję dla całego narodu. Swoją osobą reprezentuję i promuję Polskę poza granicami kraju. Dlatego uważam, że powinienem być zwolniony z płacenia podatku - wyjaśnia Lech Wałęsa. - Takie jest moje zdanie, ale ja się o to prosić nie będę - zaznacza dobitnie.
Sprawdziliśmy. Zwolnienie byłego prezydenta Lecha Wałesy z płacenia haraczu należnego fiskusowi wcale nie będzie łatwe.
- Polskie prawo nie przewiduje zwalniania prywatnych osób, nawet tak uprzywilejowanych - tłumaczy Antoni Łepkowski, prawnik i ekspert Centrum Adama Smitha. - Trzeba by było zmienić prawo, wprowadzić odpowiednią ustawę, która umożliwiłaby coś takiego. Jednak do tego czasu wobec śmierci i podatków wszyscy jesteśmy równi i nie unikniemy ich - tłumaczy "Super Expressowi" Łepkowski.