Gdy na miejsce wypadku przyjechali miejscowi policjanci, przecierali oczy ze zdziwienia. - To się nazywa niechęć do zostawiania auta pod gołym niebem - mówili i kręcili głowami mieszkańcy okolicznych domów, którzy dodawali, że kierowca musiał jechać z ogromną prędkością, bo chwilę przed hukiem usłyszeli jakby świst lecącego samolotu. O wypadku policja została poinformowana o 3 nad ranem, a dopiero kilka godzin później kierowca, który na początku zbiegł z miejsca wypadku, sam zgłosił się na policję. Miał pół promila alkoholu we krwi. Teraz Marcin B. musi się liczyć z zarzutami. Odpowie za spowodowanie kolizji, jazdę po alkoholu i... brak prawa jazdy.
Zaparkował opla w cudzym garażu
2009-07-08
4:00
Marcin B. (18 l.) z Jarocina (woj. wielkopolskie) tak pędził swoim oplem ulicami miasta, że zaparkował swoje auto w cudzym garażu. Jakby tego było mało, zanim to zrobił, staranował metalowy płot, kilka rolniczych maszyn i jeden samochód, a po swoim wyczynie jak gdyby nigdy nic trzasnął drzwiami swojego auta i sobie poszedł.