Antyterroryści metr po metrze przeszukują okolicę Machcina (woj. wielkopolskie), w którym doszło do makabry i sprawdzają wszystkie tropy, które mogłyby ich doprowadzić do groźnego zwyrodnialca. W okolicznych miejscowościach: Kościanie, Śmiglu i Lesznie zapanowała istna psychoza strachu, ludzie boją się wychodzić ze swoich domów. - Złapcie go, zanim zabije kogoś jeszcze! - błaga zrozpaczony Henryk Kisło, ojciec zastrzelonego Arkadiusza.
Pan Henryk aż drży na samą myśl, że kat jego syna i przyszłej synowej mógłby zabić kogoś jeszcze. - Szymaniak najpierw zamordował Arka, a potem jego ciało przykrył słomą. Sam w domu postanowił poczekać na Karolinę. Potem musiał się nad nią znęcać, bo jej ciało wyglądało okropnie. To ja ją zobaczyłem pierwszy... - Henryk Kisło z trudem opanowuje płacz. - Nie pozwólcie, by ktoś musiał przeżyć to, co ja - mężczyzna apeluje do policjantów. - Złapcie tego bydlaka - nie szczędzi ostrych słów.
Choć policja w całej Wielkopolsce postawiona jest w stan gotowości, to Jan Szymaniak skutecznie ukrywa się przed śledczymi. Do policjantów cały czas docierają informacje od ludzi, którzy mieli go widzieć. Niestety, żadna z nich jeszcze się nie potwierdziła. Wiadomo na pewno, że obława nie zostanie przerwana dopóki zwyrodnialec nie trafi za kraty. Prokuratura z Poznania zaocznie postawiła już Szymaniakowi zarzut podwójnego morderstwa.