Sanepid zakazał kąpieli w Zalewie Zegrzyńskim. To reakcja na tysiące śniętych ryb, które pojawiły się w Bugu i Narwi. - Na razie nie wiemy, co spowodowało ich śmierć - mówi Wiesław Rozbicki (65 l.) z sanepidu.
Ogromne ilości martwych ryb pojawiły się najpierw na wysokości Wyszkowa. Z prądem przepłynęły Bugiem do okolic Zegrza. Śnięte zwierzęta wyławiają strażacy z okolicznych jednostek.
Nad brzegami zalewu czuć obrzydliwy odór gnijącego mięsa. Nic dziwnego, bo stacjonujące w tych wsiach strażackie wozy zamieniły się w rybne karawany - pojazdy zostały wypełnione martwymi płociami, szczupakami, sumami, krasnopiórami. Tajemnicza śmierć dosięgła również największe okazy w rzece - przy brzegu do góry brzuchami pływały nawet ponadtrzydziestokilogramowe tołpygi.
Ludzie zachodzą w głowę, co się wydarzyło. Nawet pracownicy sanepidu nie potrafią wyjaśnić zagadkowej śmierci tysięcy ryb. - Nie wiemy, co jest tego przyczyną - rozkłada ręce Wiesław Rozbicki (65 l.), rzecznik prasowy sanepidu. - Pobraliśmy próbki wody, by przeprowadzić bardzo dokładne badania. Na razie nad całym zalewem wprowadziliśmy zakaz kąpieli - dodaje.
Tymczasem oficjalny komunikat biura wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego (51 l.) głosi, że ryby po prostu się udusiły. - Przyczyną śnięcia ryb jest niska zawartość tlenu w wodach spowodowana podniesionym stanem wód i wysoką temperaturą powietrza, które sprzyjają szybkim procesom gnilnym roślin, co w rezultacie prowadzi do obniżenia zawartości tlenu w wodzie - informuje w komunikacie Ivetta Biały, rzeczniczka wojewody.
Niestety, urzędnicy nie popisali się. Na wielu kąpieliskach do późnych godzin popołudniowych nie było żadnych informacji o zakazie kąpieli. - Jesteśmy rozgoryczeni. Przyjechaliśmy tu odpocząć, a okazuje się, że musimy wracać do domu. Co to za wypoczynek nad wodą bez kąpieli? - denerwuje się Piotr Woźniak (35 l.), który z żoną Anną (32 l.) oraz synami Krystianem (14 l.) i Patrykiem (2 l.) przyjechał odpoczywać nad Zegrze.