Żartownisie wrzucili wóz na dach

2012-01-02 3:00

Mieszkańcy Woli Sernickiej pod Lubartowem (woj. lubelskie) przecierali oczy ze zdziwienia. Na dachu miejscowego sklepu spożywczego w tajemniczy sposób wylądował... wóz konny! - Jak on tam się znalazł? - zachodzili w głowę.

Okazuje się, że wszystko odbyło się zgodnie z tradycją. We wsi żywe są jeszcze zwyczaje, według których w czasie świąteczno-noworocznym w okolicy giną kłódki przywieszane potem w innych miejscach, bramy lądują na słupach, a gospodynie długo nie mogą porachować kur, które ktoś pozamieniał w kurnikach. - "Psoty" młodych mają przynieść dobrą wróżbę na cały nowy rok - tłumaczą gospodarze z Woli Sernickiej.

Ale wozu jeszcze nikt nie wrzucał na dach. Jak to w ogóle możliwe?

- Po prostu rozkłada się wóz pod sklepem, a potem składa na dachu - mówi ze znawstwem Jan Koler (23 l.), jeden z mieszkańców. Pięciu ludziom zabiera to najwyżej pół godziny.

Strażacy, którym zdejmowanie wozu zajęło godzinę, są wyrozumiali. - Życzyłbym sobie w nowym roku samych takich interwencji - mówi Jarosław Maluga z lubartowskiej straży pożarnej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki