To miał być zwykły dzień, a stał się pasmem nieszczęść. - Wyszłam z córeczką wywiesić pranie na podwórku naszej kamienicy - opowiada wciąż zdenerwowana pani Urszula. - Na dachu akurat trwał remont. Mała była niedaleko taśmy, którą rozciągnięto dla ochrony mieszkańców. Właśnie szłam już do Kingi, gdy zobaczyłam, jak uderzył ją kawał spadającej dachówki.
Przeczytaj koniecznie: Dziekanów Leśny: Wypadek. Nie żyje pasażer stojącego na poboczu auta, w które uderzył bus GALERIA
Kobieta nie zdążyła podbiec do rannego dziecka, gdy obok dziewczynki runęły z dachu następne dachówki. Na szczęście akcja ratunkowa udała się. Mała Kinga od razu trafiła na stół operacyjny w szpitalu w Zielonej Górze.
- Bałam się bardzo o życie córki - mówi pani Ula. Ale dzięki Bogu wszystko skończyło się dobrze... - mówi z ulgą matka Kingi.
Miejscowa policja prowadzi postępowanie w sprawie ustalenia winnych tego nieszczęśliwego wypadku.