Zapominalski policjant zostawił obrączkę 8 stycznia po policyjnym treningu na sali sportów walki należącej do Miejskiego Ośrodka Sportu, Rekreacji i Wypoczynku w Żarach. Następnego dnia pomieszczenie było sprzątane przez trzy pracownice MOSRiW-u. Zarówno sprzątaczki, jak i dwóch innych pracowników, zostało podejrzanych o kradzież. Cała piątka deklarowała jednak, że żadnej obrączki nie widzieli. Funkcjonariusz natomiast miał się odgrażać, że "nie zostawi tej sprawy bez rozwiązania" - czytamy na tvn24.pl.
Zobacz: Krwawe disco polo w Ełku. Przez disco rytmy otarł się o śmierć!
Od przykrego incydentu minęły prawie trzy tygodnie, kiedy uzbrojeni kryminalni zapukali o 6 rano do drzwi pięciu mieszkań. Policyjna obława odbyła się z nakazem prokuratorskim, w obecności dzieci. - Wszędzie zaglądali. Każda jedna szafka była otwierana, wchodzili na krzesła, szukali na meblach. Później zabrali mnie na komendę, gdzie policjanci oskarżali mnie o to, że kłamię, zwracając uwagę na problemy finansowe. Sugerowali kradzież. Gdyby poszkodowanym nie był funkcjonariusz, sytuacja wyglądałaby inaczej - opowiada na antenie TVN24 Krystyna Szymańska, jedna ze sprzątaczek.
Śledczy nie mają sobie nic do zarzucenia, twierdzą, że działali zgodnie z prawem. Tymczasem poszkodowani nie mogą uwierzyć w to, co się stało. - Policjanci sprawdzali wszystko: kieliszki, zabawki... Dzieci nie wiedziały, co się dzieje. Mnie nawet nie było na tej sali, moje miejsce pracy jest zupełnie gdzie indziej. Z policją nie miałem nigdy nic wspólnego, a tu nagle jakieś zarzuty prawie że postawione, bo niewinnemu człowiekowi przeszukania w mieszkaniu się nie robi, prawda? - żali się Kami Błaszczyk, którego mieszkanie również zostało przeszukane.
Koniec końców, poszukiwania złotego krążka spełzły na niczym. Jednak funkcjonariusze nie dają za wygraną. - Sprawdzamy czy obrączka nie trafiła przypadkiem do jednego z lombardów - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Zobacz: Makabra w Legnicy. Oprawca ZASZTYLETOWAŁ małżeństwo dla pieniędzy?