Senator Libicki już na początku protestu matek z niepełnosprawnymi dziećmi w Sejmie dał wyraz swojemu "współczuciu". - Gdy zapytałyśmy go o jego zasiłek sięgający sześciu tysięcy złotych, odpowiedział, że też możemy kandydować do parlamentu - mówią oburzone matki, które w Sejmie już tydzień walczą o godne życie swoich niepełnosprawnych dzieci. To nie koniec oburzających wypowiedzi senatora bogacza. - Jeżeli matki z niepełnosprawnymi dziećmi nie opuszczą Sejmu, to posłowie nie powinni w ogóle zajmować się podniesieniem im zasiłków. Nawet o tyle, ile obiecał im premier - mówi "Super Expressowi" Libicki.
Zobacz: Mama niepełnosprawnego Przemka: Jestem dla synka pielęgniarką, lekarzem, rehabilitantką
On nie musi się martwić o pieniądze i opiekę. Co miesiąc dostaje 6 tys. zł zasiłku na zatrudnienie asystenta. - Moja córka waży 45 kilogramów. Nikt nie pomaga mi jej dźwigać. Sama przenoszę ją na łóżko, sadzam na wózku, wsadzam do samochodu - mówi Agnieszka Chwastarz, mama Nikoli. Kobieta samotnie wychowuje dziecko. Nie może pracować, bo nie stać jej na opiekunkę, a Nikola wymaga 24-godzinnej opieki. Przez to mama dziewczynki utrzymuje siebie i córkę z zasiłków. Co miesiąc otrzymuje łącznie 1159 zł pomocy. Ledwo starcza do pierwszego, ponieważ leczenie Nikoli jest bardzo drogie. A niepełnosprawny senator Libicki ma na koncie... ponad 260 tys. zł oszczędności (dane z ostatniego oświadczenia majątkowego).