- Niech pan premier Donald Tusk przyjedzie tu do mnie, na te 25 metrów kwadratowych, i zobaczy, jak wygląda mój dzień - mówi poirytowana Elżbieta Zych (54 l.), mama 20-letniej Marty, która chora jest od urodzenia.
- Niech pomoże mi przewinąć córkę, która waży 75 kg i zupełnie nie współpracuje, proszę bardzo, zapraszam - dodaje kobieta.
Zobacz: Matki niepełnosprawnych dzieci: Niesiołowski z nas szydzi! Wstydź się pośle!
Ta samotna matka od świtu do wieczora ma pełno zajęć przy córce. Pranie zasikanej pościeli, ćwiczenia rehabilitacyjne, podawanie leków, karmienie i pilnowanie, żeby córka nie zrobiła sobie krzywdy. - Bo Marta jest jak czteroletnie dziecko, nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń - mówi kobieta.
- Jest mi bardzo ciężko, fizycznie i finansowo - mówi kobieta. - 1000 zł, które proponuje premier, w żaden sposób nie ułatwią mi życia. To niespełna 200 zł więcej niż teraz. Co to jest? - martwi się pani Elżbieta.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci wciąż protestują w Sejmie
Od ponad tygodnia opiekunowie niepełnosprawnych dzieci protestują w Sejmie, domagając się podwyższenia świadczeń pielęgnacyjnych do wysokości minimalnej płacy (ok. 1237 zł netto).
Patrz: Rodzice niepełnosprawnych dzieci w Sejmie do Tuska: Nie ma pan honoru! Zostaniemy tu do Wielkanocy!
We wtorek rząd zaakceptował projekt, który przewiduje podniesienie świadczeń od maja do 1000 zł, w 2015 r. - do 1200 zł oraz dopiero w 2016 r. - do 1300 zł. Protestujący nie przystali na takie rozwiązanie, chcąc, aby już od maja kwota ta była równa 40 proc. średniego wynagrodzenia (około 1530 zł brutto).
Wczoraj do protestu pod Sejmem przyłączyli się także opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych. Domagają się takiej samej podwyżki świadczeń, jaką rząd zaproponował rodzicom niepełnosprawnych dzieci.