Dramat miał miejsce we wsi pod Oleśnicą na Dolnym Śląsku. 34-latka bardzo często korzystała z portali randkowych. Spotykała się z poznanymi w internecie mężczyznami. jedno ze spotkań w końcu zakończyło się ciążą. Kobieta nawet nie wiedziała z którym. Będąc w ciąży nie chodziła do lekarza, ponieważ wstydziła się ginekologa. Pewnego dnia, kiedy zaczął boleć ją brzuch, zeszła do piwnicy i tam urodziła zdrowego chłopca. To co zrobiła potem, przyprawia o gęsią skórkę.
34-latka sama przerwała pępowinę i wytarła ślady krwi. Owinęła główkę malca leżącymi obok szmatami. Ciało przykryła starym materacem. Wychodząc z piwnicy, dodatkowo nadepnęła na materac, pod którym leżał noworodek. Kobieta poszła na górę i jakby nigdy nic, zajęła się swoimi sprawami. Kilka dni później zeszła do piwnicy, włożyła martwe ciałko do worka ze starymi ubraniami. Całość wyniosła na podwórko i podpaliła. Nadpalone zwłoki znalazła później sąsiadka.
Do tragedii doszło w czerwcu 2016 roku. W 2017 sąd pierwszej instancji skazał kobietę na 15 lat pozbawienia wolności. Obrońcy kobiety postanowili się odwołać, aby obniżyć wyrok. Argumentowano to szokiem poporodowym. W sierpniu 2017 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu obniżył karę do 10 lat więzienia.
Na korzyść oskarżonej wpłynęło to, że nie była wcześniej karana, pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny, nie miała wykształcenia. Sąd wskazał też, że okolicznością łagodzącą jest wiek oskarżonej, brak środków do życia, brak wsparcia w rodzinie i brak pozytywnych wzorców zachowania - czytamy w polskatimes.pl. Co ciekawe, sąd uznał zachowanie oskarżonej jako naganne, nie widząc w tej zbrodni nic okrutnego, czy szczególnie brutalnego.
Z wyrokiem 10 lat więzienia nie zgadza się Prokurator generalny, który już złożył kasację. Według niego oskarżona potraktowana została w sposób rażąco łagodny. Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i przekazanie jej do ponownego rozpoznania.