Kiedy 10 lat temu urodził się Przemek, Ania była jeszcze podlotkiem. Wyszła za Krzysztofa L., a starszy od niej mąż od samego początku pokazywał, kto rządzi w tym związku. Najpierw dręczył ją psychicznie, później przeszedł do rękoczynów. Małżeństwo od kilku lat mieszkało w bloku przy ul. Śniadeckich. Krzysztof L. coraz częściej wszczynał awantury, znęcał się nad żoną, ale ona siedziała cicho jak mysz pod miotłą. Do 15 stycznia tego roku. Wtedy to sąsiedzi, przerażeni krzykami kobiety, wezwali na pomoc policję. Brutalowi została założona niebieska karta, a żona wyrzuciła go z mieszkania.
Przeczytaj koniecznie: Wielka Brytania: Pracownik Parku Pamięci Lady Diany ZABIŁ żonę TOTEMEM
Wydawało się, że otrzeźwiło go to wreszcie. Uspokoił się, przepraszał, obiecywał poprawę. Dwa dni przed morderstwem kupił żonie kwiaty, na kolanach prosił o ostatnią szansę. Sąsiedzi widzieli, jak małżeństwo całuje się przed blokiem, spaceruje trzymając się za ręce. - On to wszystko zaplanował - mówią teraz policjanci.
W środę rano Krzysztof L. zapukał do drzwi mieszkania żony. Tym razem mu otworzyła. Wyciągnął nóż, rzucił się na nią. Nie przejmował się, że widzi to synek. Siedem razy zatopił ostrze w ciele Anny. Zginęła na miejscu. Już po wszystkim szaleniec zadzwonił na policję i sam pokaleczył się nożem, nadciął ścięgna u rąk. Na miejscu tragedii wezwani policjanci zobaczyli kobietę w kałuży krwi, jej rannego mordercę, a w kącie przerażonego chłopca, który nie potrafił wydobyć z siebie słowa.
Patrz też: Barwy szczęścia: Kryzys w małżeństwie Alka i Iwony. Czy muzułmanin zmusi żonę do posłuszeństwa?
Dziecko trafiło pod opiekę psychologów, a Krzysztof L. do szpitala w Grudziądzu. Dzień później odwiedził go dziennikarz "Super Expressu". Zabójca leżał na łóżku w jednoosobowej sali. Oglądał telewizję, czytał gazetę. Miał dobry humor. Nie wyglądał na osobę, która ma jakiekolwiek wyrzuty sumienia...
- Został mu postawiony zarzut morderstwa - informuje komisarz Monika Chlebicz (35 l.), rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.