Honorata i Bogdan K. (47 l.) z Nietążkowa (woj. wielkopolskie) mieli na koloniach swych 12-letnich synów bliźniaków w ogóle się nie spotkać. Kobieta właśnie wyprowadziła się od męża tyrana. Znalazła nową pracę i zamieszkała w ośrodku interwencji kryzysowej. Wierzyła, że zaczyna nowe życie - bez wyzwisk, gróźb i bicia. Ale właśnie gdy wychodziła na prostą, wydarzyło się najgorsze.
Honorata pojechała odwiedzić swoich synów odpoczywających w Prusimiu (woj. wielkopolskie). Siedziała w restauracji, gdy nagle do jej stolika podszedł Bogdan K. Mężczyzna zjawił się z szatańskim planem. Grzecznie poprosił swoją żonę na rozmowę. Honorata nie przeczuwała niebezpieczeństwa.
Sto metrów od ośrodka, na leśnej ścieżce Bogdan K. nagle rzucił się na Honoratę. Kilkakrotnie wbił ostrze wielkiego bagnetu prosto w jej serce. Drobna kobieta nie miała żadnych szans. Po wszystkim zostawił konającą żonę w lesie, a sam wsiadł do samochodu i uciekł. Gdy znaleziono ciało kobiety, na pomoc było już za późno. Życie Honoraty K. nigdy nie było sielanką. Ciężko pracowała w szklarni męża, ale nic z tego nie miała. Najgorsze było jednak to, że mąż wciąż się nad nią znęcał. Bił, kopał, poniewierał. Poznała go przypadkiem. Gdy zabrał ją autostopem, zakochała się w nim bez pamięci, choć doskonale wiedziała, że jego pierwsza żona uciekła od niego.
- Tamta kobieta nawet w liście ostrzegła Honoratę, że on ją zabije - mówi nam bliska osoba zamordowanej. Honorata nawet parę razy odchodziła od męża, ale wracała, gdy ten obiecywał poprawę. Tym razem miało być inaczej. Chciała odejść na zawsze, dla dobra swojego i dzieci. Niestety, skończyło się tragedią... Policja zatrzymała Bogdana K. w Gorzowie Wielkopolskim. Prawdopodobnie chciał uciec na Zachód. Grozi mu dożywocie.